piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 20

Siedziałem w kuchni i piłem kawę wszedł Niall'er.
-Niezłe oczy.-pochwalił.-Ty spałeś w ogóle?
-Nie.-odpowiedziałem i pociągnąłem kolejny łyk kawy.
-Nie obudziła się jeszcze?-powiedział Hazza, który stanął na środku kuchni, patrząc na mnie.
-Niestety, jeszcze nie.-odpowiedziałem i odetchnąłem. Wstałem.
-Gdzie idziesz?-rzucił Louis, który wszedł do kuchni razem z Zayn'em.
-Zawiozę ją do szpitala. Nie wiadomo, co jej dosypano. A jeśli tego nie pozbędziemy się z jej organizmu, nie wiadomo, co jeszcze może się stać. Śpi już drugi dzień.-wyszedłem z kuchni i poszedłem do pokoju Pauline, w którym spała. Leżała w tej samej pozycji, jak w tej, której była zanim wyszedłem.  Założyłem buty, jej płaskie pantofelki i wziąłem ją na ręce. W przedpokoju stali ubrani chłopacy. Zdziwiłem się.
-Jedziemy z tobą. Nas też to dotyczy. -Powiedział Hazza.-Zresztą ktoś musi prowadzić. Ty musisz trzymać ją i podtrzymywać jej głowę. To nie może dostać się do mózgu.-skąd on to wiedział?,pomyślałem. Jednak wyszedłem z domu, Louis zamknął dom i poszliśmy do czerwonego porshe i ruszyliśmy. Zatrzymaliśmy się przed szpitalem. Harry otworzył drzwi. Lekarz podbiegł do nas.
-Co się stało?-opowiedziałem mu całą historię. Odwrócił się do siostry, która stała obok.-Bierzemy ją na oiom. Proszę podać antybiotyk i leki przeciwbólowe.-odwrócił się w naszą stronę.- Podano jej śmiertelny narkotyk, jednak w samą porę  znalazła się tutaj. Nie wiadomo jakie były by reakcje jeśli doszło by do zatrucia organizmu. Wypiszemy ją za 3 dni. Nie wcześniej. Do tego czasu pozbędziemy się narkotyku z jej ciała. A pan.-zwrócił się do mnie.- niech wraca do domu i się porządnie wyśpi. Pańska ukochana jest w dobrych rękach i pod opieką specjalistów.- Wiedziałem, że on to powie, ale miał rację. Nie spałem od trzech dni, a z Pauline i tak nie miałem kontaktu dopóki jej nie wypiszą. Więc chłopacy zawrócili i pojechaliśmy do domu. Położyłem się w swoim pokoju i zasnąłem.Wstałem. Przez te kolejne dni siedziałem w pokoju i czekałem na kolejny dzień. Jutro. To jutro ona wróci,pomyślałem. Zjadłem, wziąłem prysznic, obejrzałem co w telewizji,słuchałem muzyki, czytałem i wiele różnych rzeczy. Późno poszedłem spać. Rano wstałem przed chłopakami i spokojnie wypiłem kawę. Odłożyłem kubek i poszedłem się ubrać. Gdy wróciłem ubrany w swój ulubiony dres to w salonie czekali na mnie gotowi Harry i reszta. Znów mnie zaskoczyli.

-Gotowy.-spytał Hazza wywijając  na palcu kluczykami do porsche. Skinąłem głową i wyszliśmy. Siadłem z przodu, Harry obok, a reszta z tyłu. Jechaliśmy prędkością dozwoloną nie było ani szybko, ani wolno. W pięć minut zatrzymaliśmy się pod budynkiem szpitala. Wysiedliśmy i wolnym krokiem weszliśmy. Szliśmy długim korytarzem wyłożonym białymi kafelkami zmierzając na oddział oiom. Czyli tam gdzie leżała Pauline. Lekarz już na nas czekał.
-Cały czas wypytywała o pana.-zwrócił się lekarz w moim kierunku.
-O mnie?-spytałem.
-Tak.Wypis potrwa dłużej. Nie chce dać się zbadać bez pana.-pierwsze słyszę, pomyślałem.Pauline nie chce się zbadać?-Może pan z nią porozmawiać?-spytał.
-Tak. Zrobię to. - wszedłem do sali i siadłem obok niej na krzesełku. Jej głowa zwrócona była na ścianę, nie widziałem jej twarzy. Nie widziałem też co czuje.
-Pauline?-odpowiedziałem pół szeptem. Powoli odwróciła wzrok, w jej oczach była pustka, smutek i ból nie wiem dlaczego.
-Jesteś tu.-szepnęła.
-Jestem. -odpowiedziałem i chwyciłem jej dłoń. Patrzyła na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.-Nie pójdziesz nigdzie?-pytała mnie tak jakbym miał odejść naprawdę, to była  nie prawda. Nie wiem, czemu tak pomyślała.
-Nigdzie nie pójdę.-odpowiedziałem.-Pozwól tylko lekarzom zrobić badania i już cię wypiszą.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-powiedziałem z uśmiechem.-A teraz chodź.-Podałem jej dłoń i pomogłem wstać. Lekarz powiedział, że mamy iść za nim na badania Pauline. Uczyniłem to.
-Co, lekarz naskarżył się na mnie, że nie chciałam bez ciebie iść na badania?-powiedziała żartem.
-Poskarżył się, a żebyś wiedziała.-spojrzałem na nią poważnie, ale w moich oczach dostrzegła błysk.-Aż taka niegrzeczna jesteś?-spytałem, a ona zaśmiała się.
-Nie, co to to nie. Jestem jak aniołek.
-Dobra, dobra. Dla mnie możesz być i diablicą, ale i tak cię kocham.  -Doszliśmy do sali, gdzie miały się odbyć badania.
-Tomografię, siostro.-powiedział poważnie lekarz, gdy Pauline usiadła, a raczej położyła się na łóżku do badań. Pielęgniarka przyniosła jakieś urządzenie i ciskała klawisze. Wyprosili mnie na sekundę,by mogli bez stresowania Pauline wykonać tomografię. Wyniki były pozytywne, powiedział mi lekarz jak było po wszystkim. Ulżyło mi. Dzisiaj już wróci do domu.
-Podpisze pan?-lekarz Pauline doktor Fields ...przeczytałem karteczkę z nazwiskiem lekarza.Otrząsnął mnie z myśli i podsunął papier z długopisem. Przeczytałem tytuł:"Wypis", więc podpisałem i wróciliśmy do sali, gdzie Pauline zostawiła swoje rzeczy. Założyła swoje ukochane błękitne rurki,biało-czerwoną bluzkę w paski na krótki rękaw i czarne trampki. Wyglądała normalnie, a dla mnie pięknie. Zresztą jak zawsze. Wróciliśmy do chłopaków czekających w poczekalni i razem poszliśmy do naszego czerwonego Porsche. Wjechaliśmy na podjazd przed domem i weszliśmy. Pauline stanęła na środku  i zakręciła się w kolo.
-Tęskniłam. Nawet nie wiecie jak bardzo.
-Wiemy.-odpowiedział Hazza.
-Pojutrze do szkoły-powiedziałem.
-Pamiętam, ale czy musiałeś mi przypominać?-jęknęła Pauline.
-Mundurki zakupione?-zażartował Zayn. Skinęliśmy głowami i poszliśmy spać i jutro zacząć przygotowywać się do szkoły

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz