piątek, 30 listopada 2012

6

Stałam na przeciw niego i oddychałam szybko. Zdjął kominiarkę i widziałam go. Jamesa. Tego, który spalił mój dom, przez którego wielokrotnie płakałam.
-Czego ty ode mnie chcesz?!-krzyknęłam.
-Mówiłem. Prędzej czy później do mnie wrócisz.-zmarszczył brwi.
-Raczej po moim trupie.-żachnęłam się.
-Zobaczymy.
-Liam i reszta znajdą mnie i uratują, a policja cię złapie i wylądujesz za kratkami!-  byłam wściekła.Dopiero uświadomiłam sobie jak tęsknię za Liam'em. Wspomniałam chwilę, gdy byliśmy razem,śmialiśmy się. Łzy zakręciły mi się w oczach. Ja mogę go już nigdy nie zobaczyć przez tego idiotę Jamesa!, krzyknęłam sobie w myślach. Nie poddam się bez walki.Podszedł do mnie i chciał mnie pocałować lecz wymierzyłam mu siarczystego policzka. Zdziwił się. Znowu.
-Ładny prawy sierpowy.-pochwali dotykając policzka. Jednak nie próbował znowu na spokojnie tylko zaczął siłą. Zaczęłam wrzeszczeć:
-Zostaw mnie ty psychopato! -ktoś zaczął walić w drzwi, które po chwili wyleciały hukiem z zawiasów.  W nich stanął Liam i reszta oraz jakiś facet. Prawdopodobnie prawdziwy ochroniarz,który miał mnie odebrać.
-Ej ty!Zostaw ją!-Liam ruszył w moją stronę. James odwrócił się, a ochroniarz szedł za Liam'em.
-Duży, bierz go i kończymy to przedstawienie - warknął Harry. Duży wziął Jamesa i wyprowadził, a Liam przytulił mnie.
-Jak długo mnie nie było? - spytałam
-3 dni,-odpowiedział tuląc mnie. -Chodźmy do domu.-ruszyliśmy. Gdy wyszliśmy z fabryki nogi się pode mną ugięły.  Na twarzy Liama widziałam przerażenie jakie nigdy dotąd nie było mi znane. Złapał mnie, a ja zapadłam w otchłań.

***

Obudziłam się w szpitalu. Poznałam po białych ścianach, jednym łóżku, na którym leżałam i rurkach, które były podłączone wszędzie. Poruszyłam nosem, na nim też była rurka i w dodatku niebieska. Rozejrzałam się. Ale policzek, który został zaszyty dawał się we znaki. Po chwili do sali wparował Harry.
-Jednak żyjesz. - powiedział.
-Żyję. -odpowiedziałam.
-Liam jest załamany - spuścił głowę.
-Czemu?-podniosłam się błyskawicznie.
-Myślał, że Cię stracił przez to wczoraj się upił, a wiesz, że zagraża to jego zdrowiu.
-Gdzie on jest?-próbowałam wstać lecz zatrzymał mnie.
-W domu, już trzeźwy i myślący o tobie. -znów próbowałam wstać.
-Nie powstrzymuj mnie, bo i tak wstanę. Jak chcę do Liama i to już!-wstałam.
-Ależ ty uparta. - pomógł mi i ubrałam się. Ciągnęłam Harry'ego za rękę w stronę do domu. Liam siedział na kanapie. Po jego oczach widziałam, że płakał. Rzuciłam się na niego. Przytulił mnie chyba najmocniej jak potrafił.
-Pauline, jesteś.-wyszeptał.
-Jestem, już nigdzie nie odejdę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz