piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 17

Obudziłam się...ja wiem?Bolała mnie strasznie głowa. Dotknęłam palcami skroni i pomasowałam. Przeszło, chociaż trochę. Wstałam i spojrzałam na zegarek 9:00.
Rozejrzałam się po pokoju za ciuchami. Wzięłam swoje błękitne rurki do tego siwą bluzę,trampki i zeszłam na dół do salonu. Byli wszyscy i oglądali jakiś film akcji. Chrząknęłam głośno, a mój kochany Liam spojrzał na mnie od razu.
-Gotowa na zakupy?-spytał, a ja energicznie potrząchnęłam głową. Louis wstał, a zanim Zayn,Niall i Hazza i dopiero wtedy spojrzałam, że obok Hazzy stoi moja kochana przyjaciółka Eve. Przywitałyśmy się i podeszłam do Liama. Chwyciłam jego dłoń i trzymając się za ręce jako pierwsi wyszliśmy z domu. Harry zamknął drzwi. Spacerem ruszyliśmy w stronę centrum handlowego. Przy wejściu zaatakowali nas fani. Słyszeliśmy tylko krzyki, nawet do mnie:"ZAŚPIEWAJCIE!". Spojrzałam na chłopców. Wzruszyli ramionami. Wzięliśmy skądś mikrofony, a Niall gitarę. Z ust popłynęła nasza nowa piosenka. Fanki zaczęły wzdychać jak Liam i Harry śpiewali swoją zwrotkę. Zaczynałam robić się zazdrosna, jednak śpiewałam dalej. Odsapnęliśmy. Nareszcie. Poszliśmy do pierwszego lepszego sklepu. Rozglądałam się za bluzkami, spodniami, butami...Za wszystkim. Liam też nic nie znalazł dla siebie. Reszta też nie. Niektórzy zaczęli szybko wychodzić z budynku, był straszny tłok. Po kilku minutach słyszeliśmy dźwięk syreny:"Uwaga, niebezpieczeństwo!Proszę o wycofanie się z budynku". Powtarzała. Rozejrzałam się za Liam'em i resztą. Nigdzie ich nie było, a wokół mnie była kupa dymu. Zaczęłam lekko kaszleć. Próbowałam ruszyć w stronę wyjścia nic nie widziałam, oprócz tej smugi dymu. Prawie wręcz się czołgałam. Usłyszałam czyjeś wołanie
-Pauline!Paulinee!-krzyczał głos. Jednak ja już nic nie widziałam.-Tu jest!
Wiedziałam, że ktoś mnie podnosi. Jakieś dwie osoby, sądząc po dwóch głosach. Nieśli mnie na jakieś desce. Było mi nie wygodnie, serio. Byliśmy na powietrzu wiedziałam, że to nie Liam mnie niósł. Dlatego, że on wołał moje imię dalej ode mnie.
-Zostawcie mnie, to moja ukochana!Odczep się koleś!-był zdenerwowany. Jednak na swoim ciele po chwili poczułam jego ciepłe, delikatnie dłonie. Machałam głową w różne strony.-Będzie dobrze.-szeptał.  Wszystko mnie piekło, ale dotyk Liama działał na mnie uspokajająco. Ktoś, nie to nie był Liam. Ktoś wcierał we mnie jakieś kremy.Na dłonie, na twarz, na nogi. Zelżało trochę. Otworzyłam lekko powieki. Wszystko miałam zamazane. Jednak po chwili widziałam Liama i ratowników medycznych. Jasne. Już wszystko wiem. Doszło do pożaru, a ja nie zdążyłam się wycofać, pomyślałam. Wiedziałam również, że lekarz mnie zbadał i w ogóle, mogłam wracać do domu. Ale niestety nie na własnych nogach. Na początku niósł mnie Liam. Miałam przymrużone oczy.  Spoglądał na mnie, ale najwięcej czasu patrzył na drogę. Posadził mnie delikatnie na tylnym siedzeniu czerwonego porshe i Harry wsiadł za kierownicę. Całą szóstką ruszyliśmy do domu. I po zakupach, pomyślałam. Liam wniósł mnie do domu i położył na łóżku w swoim pokoju. Po godzinie otworzyłam oczy. Widziałam Liama. Był zatroskany...Smutny...Na mój widok widziałam w jego oczach ulgę, błysk nadziei. Wstałam i pocałowałam go.
-Dziękuje. - szepnęłam.-Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Nie wiem. Ale jedno jest pewne. Kocham Cię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz