poniedziałek, 31 grudnia 2012

"Przeznaczenie" 2

-Więc mnie nie pamiętasz ? - zapytał, a ja tylko stałam jak słup z bladą twarzą.
-Gdy zobaczyłem twoje zdjęcie od razu cie poznałem, jesteś [t.i.] [t.n.]. - powiedział. Ja tylko pokręciłam głowa na tak.
-Możesz ze mną rozmawiać po angielsku bo mieszkałaś do 12 roku życia w Doncaster. - powiedział.
-Pamiętasz może swojego sąsiada ? - zapytał.
-Louis'a tak ? - zapytałam, a on kiwnął głową na tak.
-Pamiętam to był mój najlepszy przyjaciel, nawet coś do niego czułam i nadal czuje, ale to niestety przeszłość. A co znasz go ? - zapytałam, ale on nic nie powiedział tylko wbił się w moje usta. Mimo, że byłam oszołomiona, że mój idol mnie całuje, to odwzajemniłam pocałunek. Gdy już się od siebie oderwaliśmy przytuliłam go i coś mówiłam do uch.
-Myślałam, że już cię nie spotkam. - powiedziałam.
-Ja też, ale każdego dnia myślałem, ze cie spotkam. - powiedział.
-Kocham cie. - szepnęłam mu do ucha.
-Ja ciebie też. - odpowiedział i znów wbił się w moje usta. Tym razem pocałunek był bardziej namiętny.
-A kogo my tu mamy ? - zapytał Zayn i Liam.
-Nowa parka ? - zapytał Harry z Niallem.
Niestety musieliśmy się od siebie oderwać. Louis pociągnął mnie za rękę i pociągnął do chłopaków.
-To jest [t.i.], moja stara przyjaciółka z Doncaster. - przedstawił mnie chłopaką.
Ja mogłam wydukać tylko.
-Cześć. - powiedziałam.
-Aaa to przez nią Eleanor była wciagle zazdrosna ? - zapytał Nialler.
Spojrzałam tylko na Lou, a on zaczął mówić.
-Eleanor to przeszłośc mówiłem wam, ona leciała tylko na kase. - powiedział i uśmiechnął sie do mnie.
-A wiec [t.i.] to przyszłość ? - zapytał Harry.
-Tak. - powiedział stanowczo Lou, obejmując mnie przy tym. Uśmiechnęłam się.
-No to witamy w rodzinie. - powiedział śmiejąc się i mocno mnie przytulając.
-Nie rozmowna jesteś co ? - zapytał Liam. W tym momencie obudziłam się, moi idole stoją przed mną a ja stoje blada. 
-Nie, poprostu nie moge uwierzyc w to wszystko. - powiedziałam.
-W to że spotkałaś Louis'a czy to ze masz przed sobą swoich idoli ? - zapytał Niall.
-I w to i w to. - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam. 
-Chłopacy ! Zaczynamy ! - krzyknął Paul.
Louis pocałował mnie w czoło i udał się na scenę. Ja udałam się na widownie, byłam w 1 rzędzie. Trudno było mnie nie zauważyć. Louis przez wszystkie występy się do mnie usmiechał.
-Zanim zaśpiewamy piosenkę WMYB chcieli byśmy coś ogłosić. - zaczynał Liam.
-Louis ma dla was ważną wiadomość. - krzyknął z dala Zayn.
-Między wami jest moja dziewczyna, w 1 rzędzie po środku. Nazywa się [t.i.] [t.n.]. - powiedział a ja oniemiałam. Wszystkie wzroki zostały wskazane na mnie. Ale naszczęście chłopacy zaczeli śpiewać.

*Po koncercie*
-[t.i] gdzieś się wybierasz ? - zapytał Louis
-Do domu. - powiedziałam.
-Ale ty dzisiaj jedziesz ze mną, rozmawiałem z twoim bratem. - powiedział uśmiechając się 
łobuzersko.
-A w jakim mieście się zatrzymaliście ?
-Polkowice. - powiedział.
-No to masz szczęście bo tam mieszkam. - powiedziałam z uśmiechem.
-Wiem, taki był plan. - powiedział uśmiechając sie.
-Jaki plan ? - zapytała.
-Jak zobaczyłem, że to ty na zdjęciu, to sprawdziłem w jakim mieście jesteś i tam wynająłem mieszkanie. - powiedział.
-A jak ty sie z moim bratem dogadałeś ?  In ma 19 lat i 2 z angielskiego. -powiedziałam śmiejac sie.
-Nie było łatwo, ale się udało. - powiedział.
-Ej no Lou i [t.i.] idziecie !? - poganiał nas Harry.
-Już idziemy. - powiedzieliśmy.
Wsiedliśmy do smochodu i dobre 6 godzin jechaliśmy.
-Co za korki w tej Polsce. - powiedział Louis.
-W polkowicach takich nie ma to małe miasto. - powiedziałam.
-Naszczęście. - westchnoł z ulgą Zayn.
-A to nasz dom. - oznajmił mi Louis.
-No ty chyba sobie zartujesz ? - zapytałam i prawie nie oniemiałam.

Mam nadzieje ze sie podoba :)

"Przeznaczenie" 1

Ze swoim chłopakiem zerwałaś 2 tygodnie temu, byłaś z nim 4 lata a on przez 3 lata miał w tym samym czasie inną dziewczynę. Trudno było o nim zapomnieć, nie nie dlatego że go mocno kochałaś, dlatego że był twoim sąsiadem i widziałaś go na każdym kroku. Zapłakana wtulałaś się w swoją kołdrę, jadłaś lody i słuchałaś swojego ulubionego zespołu, One Direction. W radu zaczęła lecieć piosenka Little Mix Change Your Life. Ta piosenka jest świetna, mówi że trzeba wziąść swoje życie w ręce. Nie rozumiem ludzi co krytykują a nawet nie znają. Telefon dzwoni.
*Konrad, nie odbieraj :)*
-Jasne że nie odbiorę. - powiedziałaś.
-Dobra, muszę się ogarnąć. Za 5 godzin jest koncert One Direction. Wziełaś zimne łyżeczki z zamrażalki i nałożyłaś je na oczy. (dobry patent na spuchnięte oczy po płaczu) Odrazu pomyślałaś o Liamie.
-Kochanie obiad ! - krzyknęła mama.
-A co jest ? - zapytałaś.
-Ziemniaki, kotlet zchabowy i sórówka z markewki.
-Mmm, już idę. - powiedziałam.
Zeszłam na dół i już pożałowałam.
-Cześć. - powiedział Konrad (twój były).
-Pa. - powiedziałam i skierowałam sie na góre.
Ale złapał mnie za rękę.
-Wysłuchaj mnie. - powiedział.
-Nie mamy sobie nic do powiedzenia, zerwałam z tobą 2 tgodnie temu i nie zmienię decyzji. - powiedziałam stanowczo.
-A kto cie zawiezie na koncert 1D ? - zapytał.
-Dawid. - powiedziałam.
-Twój braciszek dostał prawo jazdy ? - zapytał.
-Tak żebyś wiedział, za 1 razem a nie jak ty za 5. - powiedziłam z uśmieszkiem.
Poszłam na górę i rozmyślałam o One Direction. Najbardziej lubiła Louis'a. Mam bilety vip, będe mogła z nimi porozmawiać, w końcu nie na marne mieszkałam w Doncaster te 11 lat. Lubie Louis'a, nie ja go kocham. Czuje coś więcej, ale pewnie czuje to miliony directioner's. Mam 16 lat, nie jestem już dziewczynką. Mam jeszcze czas na miłość. Ale nie na taką z chłopaka którego nie znam, ale wiem o nim wszystko. Po za tym Louis jest z Eleanor, z piękną dziewczyną. On nigdy by nie pokochał takiej dziewczyny jak ja. Pierwszy raz od 2 tygodni weszłam na komputer.
*Najnowszy news* Louis Tomlinson i Eleanor Calder zerwali. Poczułaś ból, bo pewnie Louis przeżywa to co ty. Ale też radość, w końcu zauważył ze ta suka leci na pieniądze. Przebrałam si w koszulke z Louis'em czarne leginsy, miętowe krótkie spodenki i zawiązałaś włosy w kok który splotłam miętową kokardą. Pociągnełaś 2 razy rzęsy czarnym tuszem, nałożyłaś róż na policzki, pomalowałaś usta błyszczykiem i dodałaś granatowy elainer. Na stopy nałożyłaś czerwone convers'y i usiadłaś na łóżku. Wyglądałaś ślicznie, chyba pierwszy raz się sobie podobała" i wrzuciłaś na fb. Po minucie było miliony komętarzy i lajków. Że jesteś śliczna i wyglądam zabujczo seksownie, ta ten ostanti od Konrada. Blokuje go. No więc wrzucamy na TT. Tam mało komętarzy. Zdziwiła mnie wiadomość od : Louis'a. Napisał tak : "Widze że wybierasz się na nasz koncert w Polsce :) Ciesze się :)". Odpisałam : 'Tak wybieram się na koncert, też się cieszę". No to ruszamy.

*2godziny później*
Jesteśmy już na miejscu koncert zaczyna się o 16.00 a jest 15.30. Węjde sobie za kulisy, może będą chłopacy z 1D. Weszłam i o dziwo ich nie zobaczyłam. Szłam dalej, i nagle ktoś przytulił mnie od tyłu. Gdy zobaczyłam kto to prawie nie zemdlałam. To był Louis, ciesze się, że przyszłaś. Tęskniłem. Jak tęskniłeś, nie znamy się.....


Jeśli chodzi o Eleanor to ja bardzo lubię, ale z tym opowiadanie jest ciekawsze :)

wtorek, 25 grudnia 2012

Imagin

Na prośbę czytelników dodaję ten o to imagin. Liczę na komcie :D

To był ten nieoczekiwany dzień. Byłam na początku 9 miesiąca ciąży z Liam'em. Nasze życie przed ciążą było spokojne, szczęśliwe i tak jest do teraz. Liam bardzo ccieszy się, że zostanie ojcem. Ja też jestem radosna, że we mnie, pod moim sercem żyje ta malutka osóbka.Ale nie wiedziałam czy nadaje się do roli matki. Liam on będzie świetnym ojcem, który będzie dbał o rodzinę i jakoś ciągnła karierę z zespołem. Byłam w salonie, a mój mąż gotował obiad. Chciałam mu pomóc. Nie lubiłam czuć się niepotrzebna, ale on nie pozwolił mi nawet nakryć do stołu bojąc się, że może coś mi się stać. Poczułam skurcz. Najpierw był bezbolesny, a potem przybierał na sile. Odeszły mi wody. Złapałam się za brzuch i ostatkami sił wykrzyczałam.
-Liam to już! - i zemdlałam.

*OCZAMI LIAMA*
Właśnie nakładałem obiad na talerze, wtedy usłyszałem krzyk T.I. Rzuciłem łopatką o blat i jak rakieta pobiegłem do niej. Gdy już tam byłem to T.I leżała nieprzytomna  Wezwałem pogotowie, gdy przyjechali ja pojechałem z nimi. W szpitalu okazało się, że dziecko może mieć problemy z sercem a T.I może nie przeżyć porodu. Bałem się jak nigdy. T.I krzyczała z bólu, a ja mocno ściskałem jej dłoń dodając jej otuchy. Lekarze co chwila przytrzymywali ją i wstrzykiwali jakieś płyny. Po dwóch godzinach męczarni urodziła a ja przeciąłem pępowinę. 
-Córeczka. - powiedziała lekarka dając T.I małą istotkę na ręce. 
-Jak ją nazwiemy?-spytała mnie moja kochana żona patrząc na mnie.Zastanowiłem się.
-Może Leah? - zapytałem 
-To  cudowne imię - szepnęła T.I i uśmiechnęła się. Dała mi malutką Leę na ręce, a ja poczułem się teraz już prawdziwym ojcem. 

*OCZAMI T.I*
To był cudowny widok. Leah była tak podobna do Liam'a. To było niesamowite doświadczenie zostać matką i mieć rodzinę o jakiej zawsze się marzyło. 

* 4 lata później*
Leah miała już 4 latka. Umiała doskonale chodzić i mówić. Całą rodziną chodziliśmy na spacery, śmialiśmy się, byliśmy normalną szczęśliwą rodziną. Leah i Liama kochałam ponad życie jak nikt inny. I zastanawiałam się co ja bez tej dwójki bym zrobiła. Ale to dzisiaj wszystko w moim życiu się zmieniło. Moja mała kochana Leah podeszła do mnie i powiedziała że trochę boli ją serduszko i zakaszlała. Bałam się o to. Lekarze mówili że może mieć kiedyś problemy z sercem, a ja nie chciałam jej stracić Nie czekając zawołałam Liama i pojechaliśmy do szpitala. Lekarze zrobili jej wszelkie badania,, a na wyniki machali przecząco z głowami. Razem z Li wiedzieliśmy, że jest coś nie tak. 
-Przykro mi, ale państwa córka ma raka serca już od roku, ale dopiero teraz dał oznaki i dostał się do organizmu nic nie możemy zrobić. Został jej ostatni dzień życia.
-Nie tylko nie ona!-krzyknęłam ze szlochem i już zalana łzami. Liaś przetrzymał mnie w pasie zanim kompletnie się załamałam. Pomógł mi się uspokoić. Poszliśmy do Laah. Leżała blada i bezbronna na szpitalnym łóżku. Siadłam obok niej i chwyciłam jej chłodną dłoń. 
-Mamusiu prawda że ja umrę?-zapytała mnie cichym głosikiem.Spojrzałam znacząco na męża. W jego wzroku wyłapałam to bym ją okłamała.
-Nie oczywiście że nie kochanie.-to oczywiste że ją okłamała, Jak mogłam gadać z czterolatką o jej śmierci. Nie mogłam.Prędzej bym się popłakała niż jej to powiedziała. Z Liam'em żartowaliśmy z Leah godzinkę i mała zasnęła. Wyszliśmy na korytarz by jej nie obudzić. Wtedy usłyszeliśmy tylko jedno. Pykanie. Pykanie urządzenia,kótre informowało że serce Leah już nie biło.Dłońmi przyparłam do szyby jej sali i płakałam,
-Przykro mi. -powiedział lekarz.
-Nie minęło nawet 24 godziny!-krzyknęłam. 
-Leah odeszła wczeżśniej niż się spodziewaliśmy. Naprawdę mi przykro. - odszedł ja zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Liam znów mnie przytrzymał w pasie. Przytuliłam się do niego  i gorzko, ale to gorzko płakałam. Po kilku minutach wyrwałam mu się i pobiegłam. Biegłam przed siebie i słyszałam jak Li biegnie za mną. Dobiegłam do mostu. Stanęłam za barierką i spojrzałam na rozwścieczoną wodę. 
-T.I nie rób tego!Będzie dobrze-usłyszałam za sobą głos Liama. 
-Nie!Nic nie będzie dobrze!Moje jedyne dziecko nie żyje!-spojrzałam na niego i rozłożyłam ręcę.-Żegnaj.Kocham Cię. - i rzuciłam się do wody. Byłam teraz razem z Leah. 

*OCZAMI LIAMA*
Patrzyłem się w puste miejsce za barierką gdzie jeszcze przed chwilą stałą T.I.Teraz ja płakałem.Bo na świecie nie było już mojej kochanej żony T.I i mojej malutkiej córeczki Leah. Osób które kochałem i z nimi mogłem umrzeć. Nie widziałem już sensu życia na ziemi. Więc wziąłem linę i powiesiłem na drzewie w odludnym miejscu. Powiesiłem się by móc być razem z moją rodziną. By być z T.I

*OCZAMI HARRY'EGO*
To dziś. To dziśbył pogrzeb Leah,.Liama i T.IOni byli kimś więcej dla mnie niż przyjaciółmi byli dla mnie jak rodzina. Liam i T.I pomagali mi i  zespołowi w trudnych chwilach.Zawsze. A Leah w ich życie wprowadziła radość i jeszcze większe szczęście. Takie które żadne z nas nie było w stanie sobie wyobrazić. Liam i T.I byli przykładem najprawdziwszej miłośći na świecie jaka dotąd chodziła po świecie. Tylko matka może zrozumieć bół jaki się odczuwa po stracie swojego jedynego dziecka, które nosiła pod sercem przez 9 miesięcy a potem godziny wycierpiała by wydać je na świat. T.I poświęciła swoje życie by być z Leą, a Liam poświęcił swoje życie i popełnił samobójstwo by być tylko z nimi, bo tylko je kochał. Mimo że zespół nie był w komplecie bo bez Liam'a to nie to samo, ale dalej grywaliśmy koncery i ciągnęliśmy karierę, bo Liam'owi obiecaliśmy kiedyś, że co by się nie działo to zespół przetrwa. Mamy zamiar spełnić jego obietnicę. Ja z pewnością będę codziennie przychodzić na cmentarz i modlić się za nich. Zasługują na to, bo to oni pokazali mi i całemu światu jak silna może być miłość...

niedziela, 9 grudnia 2012

Kochani dziękuje

Stuknęło nam 7000 ale mam banana na mordce. Kocham was i przywiązałam się do was Directioners.Proszę o komenty :D

piątek, 30 listopada 2012

Rozdział 21

Wstałem  już ubrany na luzie i wyszedłem z pokoju. Wszedłem do pokoju Pauline naprzeciwko i zapukałem.
Au!-krzyknęła. Więc uznałem, że wejdę bez pozwolenia.  Siedziała na podłodze, a za nią leżało przewrócone krzesło.
-Co ty tu robisz?-zapytałem żartobliwie.
-Jak widać biję się z krzesłem.-zażartowała. Pomogłem jej wstać i podniosłem krzesło. Pauline wyjęła z szafy czarną spódniczkę, białą koszulkę i pantofelki.Ciuchy powiesiła na wieszaku, który wisiał na drzwiczkach szafki.
-Naszykowałeś ciuchy?-spojrzała na mnie z powagą,ale śmiechem w oczach.
-Oczywiście.-powiedziałem wstając.-Chodź zjemy śniadanie.-Poszła i podeszła do lodówki.Wyjęła mleko, z szafki wzięła płatki, a z zmywarki dwie miski. Nalała mleka do misek i obie wstawiła do mikrofali. Po jakiś dwóch minutach mikrofalówka zabrzęczała i Pauline wyjęła mleko i wsypała płatki. Wzięła dwie łyżki i z jedzeniem siadła obok.
-Dziękuję.-powiedziałem i pocałowałem ją lekko. Uśmiechnęła się promiennie i zaczęliśmy jeść. Potem wparowali chłopcy i również zjedli to, na co mieli ochotę.  Potem siedliśmy wszyscy w salonie oglądając film. Horror. Był jeszcze straszniejszy niż te, co oglądaliśmy poprzednio. Pauline cała drżała, przytuliłem ją i pocałowałem delikatnie w czoło. Masowałem jej ramię, dalej tuląc. Czuła się bezpieczna. Zasnęła na moim ramieniu pod sam koniec filmu. Przeniosłem ją do łóżka  i wróciłem do siebie. Nastawiłem budzik na 7.30 i sam położyłem się spać.

***
Budzik zadzwonił. Wyłączyłem go i niechętnie wstałem. Ubrałem się szybko na przygotowane ciuchy i poszedłem zbudził Pauline. Ociągała się ze wstaniem, ale było miło na to popatrzeć. Nie chciała wstać więc włączyłem naszą piosenkę na full. W ten sposób spadła z łóżka i wstała, reszta też się zbudziła. I wpadła do pokoju.
-Co wy tu robicie?-spytał zaspany Hazza.
-Robimy pobudkę.-odpowiedziałem.-Szykujcie się o 9 przecież mamy rozpoczęcie. Chłopcy jęknęli i wyszli. Pauline spojrzała na mnie spod byka. Uniosłem ręce i wyszedłem. Po 2 minutach wyszła już gotowa. Wyglądała teraz tak niewinnie. Była wpół do 9 więc wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do szkoły. Stanęliśmy tam gdzie było nasze miejsce i  słuchaliśmy przemowy dyrektora. Po czym z naszą przyszłą klasą udaliśmy się do sali i dostaliśmy mundurki i plan lekcji. Było już po 11. Wróciliśmy.(Ja, Pauline,chłopcy i Eve byliśmy w tej samej klasie.) Spakowaliśmy książki i obejrzeliśmy komedię. Zjedliśmy coś po kolei wzięliśmy prysznic i położyliśmy się spać. Rano czekała nas szkoła.


***
Tym razem nastawiłem budzik na 6.30. Zadzwonił. Znów niechętnie wstałem i włączyłem muzykę na full. Usłyszałem aż pięć spadnięć z łóżka. Zaśmiałem się. Usłyszałem Pauline:
-Liam wiem, jesteś punktualny, ale daj cieszyć się życiem!-uśmiechnąłem się.-Au!-znów krzyknęła. I słyszałem odgłos przewróconego krzesła.Wyszedłem z pokoju i wszedłem do pokoju Pauline. Znów siedziała na podłodze, ale tym razem z rękami założonymi na piersi. Pomogłem jej wstać i usłyszeliśmy Hazzę.
-Liam jeszcze raz zbudzisz mnie w tak okrutny sposób, a cię uduszę!
-A co ja miałem powiedzieć, gdy mnie ciągle straszyłeś wyskakując za drzwi?-przymknął się i wróciłem do pokoju. Założyłem rurki i mundurek. Zeszedłem na dół i zjadłem śniadanie.  Zeszła reszta, zjadła i wzięła plecaki. Porsche jechało przez miasto zatrzymując się na parkingu szkolnym. Wysiedliśmy, wzięliśmy plecaki i weszliśmy do budynku. Uczniowie nie zwracali nas nas uwagi. Dla nich byliśmy normalnymi ludźmi. Przyzwyczaili się, do tego, że jesteśmy sławni. Podeszliśmy do naszych szafek, a po chwili dołączyła do nas Eve. Zajęła szafkę obok zadowolonej Pauline, wyjęliśmy książki na pierwszą lekcję i udaliśmy się do klasy. Akurat zadzwonił dzwonek na lekcje, więc usiedliśmy w ławkach. Na szczęście były podwójne, więc usiadłem obok Pauline i spojrzeliśmy na nową nauczycielkę. Puściła nam jakiś film, my jednak byliśmy zajęci sobą. Inne lekcje również przebiegły spokojnie. Wróciliśmy do domu,odrobiliśmy lekcje. Było...Normalnie. W końcu nie czułem się jak gwiazda. Gdy skończyliśmy gładziłem włosy Pauline.A raczej delikatnie czochrałem. Denerwowała się i oddawała mi kuksańcami w bok. Jednak nie przerywałem zabawy. W końcu pocałowałem ją. Zrezygnowała z oddania mi kolejnego kuksańca tylko odwzajemniła pocałunek. Zrobiłem nam zdjęcie i wstawiłem na Twittera. Było to nasz pierwsze zdjęcie jak się całowaliśmy. Pauline zaśmiała się i zaczęła się uczyć z fizyki podejrzę. Pamiętam. Nie ogarniała tego przedmiotu już od pierwszego dnia w szkole. Jednak po chwili rzuciła książką na biurko i założyła ręce na piersi.-Nie ogarniam tego!-wrzasnęła. Zaśmiałem się pod nosem i przytuliłem ją.
-Chodź do kina na jakiś seans.-powiedziałem słodko. Wstałem i ruszyła za mną. Chłopcy już spali, była dopiero 20. Wyszliśmy cicho z domu i mijaliśmy ciemne zaułki, opustoszałe ulice, ale w kinie było nawet sporo osób. Poszliśmy na jakąś komedię romantyczną. Pauline położyła głowę na moim ramieniu i oglądała. Objąłem ją ramieniem i również zacząłem oglądać. Po seansie trzymając się za rękę wróciliśmy do domu szczęśliwi z udanego wieczoru. Ziewnąłem.
-Do łóżka.-powiedziała ostro Pauline wskazując mój pokój.
-Ale...-zająknąłem się.
-Nie ma żadnego"ale" do łóżka i to już.
-A co z Tobą?-spytałem ledwo żywy.
-Też się kładę, ale ty najpierw, bo widzę że zaraz to mi tutaj padniesz trupem ze zmęczenia.-uległem i podreptałem na górę do swojego pokoju. Pauline szła za mną delikatnie stawiając kroki, jakby te schody za chwilę miały się zawalić. Wszedłem do pokoju i położyłem się spać. Zasnąłem od razu. Słyszałem jak Pauline również kładła się do łóżka w pokoju naprzeciwko.


Rozdział 20

Siedziałem w kuchni i piłem kawę wszedł Niall'er.
-Niezłe oczy.-pochwalił.-Ty spałeś w ogóle?
-Nie.-odpowiedziałem i pociągnąłem kolejny łyk kawy.
-Nie obudziła się jeszcze?-powiedział Hazza, który stanął na środku kuchni, patrząc na mnie.
-Niestety, jeszcze nie.-odpowiedziałem i odetchnąłem. Wstałem.
-Gdzie idziesz?-rzucił Louis, który wszedł do kuchni razem z Zayn'em.
-Zawiozę ją do szpitala. Nie wiadomo, co jej dosypano. A jeśli tego nie pozbędziemy się z jej organizmu, nie wiadomo, co jeszcze może się stać. Śpi już drugi dzień.-wyszedłem z kuchni i poszedłem do pokoju Pauline, w którym spała. Leżała w tej samej pozycji, jak w tej, której była zanim wyszedłem.  Założyłem buty, jej płaskie pantofelki i wziąłem ją na ręce. W przedpokoju stali ubrani chłopacy. Zdziwiłem się.
-Jedziemy z tobą. Nas też to dotyczy. -Powiedział Hazza.-Zresztą ktoś musi prowadzić. Ty musisz trzymać ją i podtrzymywać jej głowę. To nie może dostać się do mózgu.-skąd on to wiedział?,pomyślałem. Jednak wyszedłem z domu, Louis zamknął dom i poszliśmy do czerwonego porshe i ruszyliśmy. Zatrzymaliśmy się przed szpitalem. Harry otworzył drzwi. Lekarz podbiegł do nas.
-Co się stało?-opowiedziałem mu całą historię. Odwrócił się do siostry, która stała obok.-Bierzemy ją na oiom. Proszę podać antybiotyk i leki przeciwbólowe.-odwrócił się w naszą stronę.- Podano jej śmiertelny narkotyk, jednak w samą porę  znalazła się tutaj. Nie wiadomo jakie były by reakcje jeśli doszło by do zatrucia organizmu. Wypiszemy ją za 3 dni. Nie wcześniej. Do tego czasu pozbędziemy się narkotyku z jej ciała. A pan.-zwrócił się do mnie.- niech wraca do domu i się porządnie wyśpi. Pańska ukochana jest w dobrych rękach i pod opieką specjalistów.- Wiedziałem, że on to powie, ale miał rację. Nie spałem od trzech dni, a z Pauline i tak nie miałem kontaktu dopóki jej nie wypiszą. Więc chłopacy zawrócili i pojechaliśmy do domu. Położyłem się w swoim pokoju i zasnąłem.Wstałem. Przez te kolejne dni siedziałem w pokoju i czekałem na kolejny dzień. Jutro. To jutro ona wróci,pomyślałem. Zjadłem, wziąłem prysznic, obejrzałem co w telewizji,słuchałem muzyki, czytałem i wiele różnych rzeczy. Późno poszedłem spać. Rano wstałem przed chłopakami i spokojnie wypiłem kawę. Odłożyłem kubek i poszedłem się ubrać. Gdy wróciłem ubrany w swój ulubiony dres to w salonie czekali na mnie gotowi Harry i reszta. Znów mnie zaskoczyli.

-Gotowy.-spytał Hazza wywijając  na palcu kluczykami do porsche. Skinąłem głową i wyszliśmy. Siadłem z przodu, Harry obok, a reszta z tyłu. Jechaliśmy prędkością dozwoloną nie było ani szybko, ani wolno. W pięć minut zatrzymaliśmy się pod budynkiem szpitala. Wysiedliśmy i wolnym krokiem weszliśmy. Szliśmy długim korytarzem wyłożonym białymi kafelkami zmierzając na oddział oiom. Czyli tam gdzie leżała Pauline. Lekarz już na nas czekał.
-Cały czas wypytywała o pana.-zwrócił się lekarz w moim kierunku.
-O mnie?-spytałem.
-Tak.Wypis potrwa dłużej. Nie chce dać się zbadać bez pana.-pierwsze słyszę, pomyślałem.Pauline nie chce się zbadać?-Może pan z nią porozmawiać?-spytał.
-Tak. Zrobię to. - wszedłem do sali i siadłem obok niej na krzesełku. Jej głowa zwrócona była na ścianę, nie widziałem jej twarzy. Nie widziałem też co czuje.
-Pauline?-odpowiedziałem pół szeptem. Powoli odwróciła wzrok, w jej oczach była pustka, smutek i ból nie wiem dlaczego.
-Jesteś tu.-szepnęła.
-Jestem. -odpowiedziałem i chwyciłem jej dłoń. Patrzyła na mnie nieprzeniknionym wzrokiem.-Nie pójdziesz nigdzie?-pytała mnie tak jakbym miał odejść naprawdę, to była  nie prawda. Nie wiem, czemu tak pomyślała.
-Nigdzie nie pójdę.-odpowiedziałem.-Pozwól tylko lekarzom zrobić badania i już cię wypiszą.
-Naprawdę?
-Naprawdę.-powiedziałem z uśmiechem.-A teraz chodź.-Podałem jej dłoń i pomogłem wstać. Lekarz powiedział, że mamy iść za nim na badania Pauline. Uczyniłem to.
-Co, lekarz naskarżył się na mnie, że nie chciałam bez ciebie iść na badania?-powiedziała żartem.
-Poskarżył się, a żebyś wiedziała.-spojrzałem na nią poważnie, ale w moich oczach dostrzegła błysk.-Aż taka niegrzeczna jesteś?-spytałem, a ona zaśmiała się.
-Nie, co to to nie. Jestem jak aniołek.
-Dobra, dobra. Dla mnie możesz być i diablicą, ale i tak cię kocham.  -Doszliśmy do sali, gdzie miały się odbyć badania.
-Tomografię, siostro.-powiedział poważnie lekarz, gdy Pauline usiadła, a raczej położyła się na łóżku do badań. Pielęgniarka przyniosła jakieś urządzenie i ciskała klawisze. Wyprosili mnie na sekundę,by mogli bez stresowania Pauline wykonać tomografię. Wyniki były pozytywne, powiedział mi lekarz jak było po wszystkim. Ulżyło mi. Dzisiaj już wróci do domu.
-Podpisze pan?-lekarz Pauline doktor Fields ...przeczytałem karteczkę z nazwiskiem lekarza.Otrząsnął mnie z myśli i podsunął papier z długopisem. Przeczytałem tytuł:"Wypis", więc podpisałem i wróciliśmy do sali, gdzie Pauline zostawiła swoje rzeczy. Założyła swoje ukochane błękitne rurki,biało-czerwoną bluzkę w paski na krótki rękaw i czarne trampki. Wyglądała normalnie, a dla mnie pięknie. Zresztą jak zawsze. Wróciliśmy do chłopaków czekających w poczekalni i razem poszliśmy do naszego czerwonego Porsche. Wjechaliśmy na podjazd przed domem i weszliśmy. Pauline stanęła na środku  i zakręciła się w kolo.
-Tęskniłam. Nawet nie wiecie jak bardzo.
-Wiemy.-odpowiedział Hazza.
-Pojutrze do szkoły-powiedziałem.
-Pamiętam, ale czy musiałeś mi przypominać?-jęknęła Pauline.
-Mundurki zakupione?-zażartował Zayn. Skinęliśmy głowami i poszliśmy spać i jutro zacząć przygotowywać się do szkoły

Rozdział 19

Wstałam przed Liam'em. Spojrzałam na niego."On ma taką słodką minkę, pomyślałam". Cichutko na palcach wyszłam na korytarz, zeszłam po schodach i ruszyłam do kuchni.Zrobiłam dla siebie i Liama płatki na mleku, tosty i kawę na śniadanie. Z wielką tacą poszłam na górę i weszłam do pokoju. Liam właśnie otworzył.
-Wszystkiego najlepszego-powiedziałam dałam mu tacę i siadłam obok niego. Oparłam głowę na jego ramieniu . Zaczęliśmy jeść. W kuchni usłyszeliśmy rozmowę chłopaków, więc postanowiliśmy pójść do nich.
-Wszystkiego najlepszego Liam!- krzyknęli chórem.
-Dziękuje.-odpowiedziałam.-O czym tak zawzięcie tak rozmawialiście?-zrobił zaciekawioną minę, a ja dołączyłam do niego.
-No, bo chcemy zrobić występ na imprezie i karaoke dla osób, które się zgłoszą. -powiedział Hazza.
-Świetny pomysł.-powiedziałam, a Liam przytaknął.
-Kurdę już 14?!-wrzasnął Zayn.-Długo spaliśmy.Trzeba iść się szykować.i pognał na górę, a za nim reszta. My również poszliśmy. Ja weszłam do swojego pokoju, Liam do swego. Ubrałam nową sukienkę i buty. Podeszłam do lustra i przeczesałam włosy. Przeciągnęłam tuszem po rzęsach i byłam gotowa w niecałe 30 minut, czyli mamy jeszcze 30, by dojechać na imprezę, pomyślałam. Poszłam do pokoju Liama. Był już ubrany i siedział na krześle przed lustrem. Próbował ułożyć swoją szopę loków.
-Pomogę Ci.-szepnęłam i stanęłam za nim. Ułożyłam mu włosy i zeszliśmy gotowi do salonu. Po chwili zszedł Hazza w swoich białych rurkach i koszuli w kratę, potem Zayn w zielonych rurkach i niebieskiej bejsbolówce, a potem Louis w swoich czerwonych rurkach, granatowej koszulce w jaśniejsze pasy i na końcu Niall, który miał swoje jasne brązowe rurki, zieloną koszulkę i czerwoną bluzę.Poszliśmy do limuzyny, w której prowadził Duży. Siedliśmy i dojechaliśmy powoli.  Limuzyna zatrzymała się przed salą, którą wynajęliśmy. Weszliśmy do środka czekając na gości i rozkręcenie się imprezy, by sami mogliśmy szaleć.Było już sporo osób, muzyka grała. Liam wyciągnął do mnie dłoń.

-Mogę poprosić do tańca?-spytał.Zgodziłam się. Jak mogłam mu odmówić?Ja nigdy mu nie odmawiam. Piosenka leciała szybka, więc Liam obracał mną w różne strony, aż się zasapałam. Potem leciała wolna. Chwycił mnie dłonią w pasie, drugą za rękę. Patrzyłam mu w oczy, tańcząc. Kochałam tańczyć i śpiewać to była moja pasja.Poniosłam się w rytm i słuchałam pięknej piosenki, to było coś o czym zawsze marzyłam. Mieć kogo kocham, a on kocha mnie, cudowne wieczory. Piosenka skończyła się.
-Muszę iść do łazienki.-szepnęłam. Skinął głową.
-Zaczekam na ciebie z chłopakami koło sceny. -odwróciłam się na pięcie i podążyłam do łazienki. Za mną szedł już jakiś wstawiony facet. Nie odwracałam się tylko szłam dalej. Zbliżył się i klepnął mnie po tyłku. "Tego już za wiele,powiedziałam. Odwróciłam błyskawicznie się twarzą do niego i walnęłam  mu z całej siły w policzek. Odszedł. Odechciało mi się iść tam, gdzie miałam się udać. Ruszyłam do Liama. Rzeczywiście, grzecznie czekał z chłopakami obok sceny. Śmignęłam i stałam już koło Liama.
-Idziemy zaśpiewać What Makes You Beautiful.-powiedział Harry.-Nowej nie śpiewamy, bo nie chcemy wszystkim ujawnić nowych hitów.-zażartował.
-To ja zajmę stolik dla nas wszystkich.-uśmiechnęłam się.-No już, właźcie na scenę nie każe mi czekać.-zaśmiałam się i siadłam do stoliku wprost sceny. Dobrze widziałam ich wszystkich. Liam jako lider stanął na środku. Zaczął śpiewać, a potem reszta zaśpiewała refren.  Na koniec.
-Teraz karaoke!Chętni zgłaszają się do barmana, a on wytypuje kolejno na scenę.-powiedział głośno Liam.  Zszedł z chłopakami ze sceny i podszedł do barmana. Potem goście zaczęli się zgłaszać. Liam siadł obok mnie i w dłoni trzyma dwie szklanki coli z lodem. Podziękowałam mu. Dosiedli się chłopcy tak samo z napojami i zaczęliśmy żartować. Wtedy barman zza lady krzyknął:
-Liam i Pauline proszeni na scenę! -zrobiłam wielkie oczy. Ja i Liam na karaoke?!
-No chodź.- stał nade mną z wyciągnięta do mnie dłonią. Wstałam i weszliśmy na scenę.
-Christina Grimmie i Sam Tsui "Just A Dream"-powiedział. Lubiłam tą piosenkę, więc zaczęliśmy śpiewać. Publiczność była oczarowana, tak że nawet chłopcy wstali i podeszli do samiutkiej sceny. Zakończyliśmy ukłonem. Liam zrobił dziwną minę.
-Co jest?- spytałam bezgłośnie.
-Zobacz ktoś się kręci koło twojej szklanki coli. Coś wsypuje. - twarz miał poważną.
-Daj spokój. Niemożliwe.- zeszłam z sceny. Tego kogoś już nie było. Coli w szklance miałam tyle ile zostawiłam. Chwyciłam ją i napiłam się. Siadłam, a obok siadł Liam.Potem dołączyła reszta. Minęły godziny, a ja dziwnie się czułam.
-Wszystko w porządku?-spytał mnie Louis.
-Tak, a czemu miałabym nie być?-spytałam głupio.
-Bo wyglądasz jakbyś się miała zrzygać.-odpowiedział. Faktycznie tak się właśnie czułam.Było mi niedobrze. Wstałam. Zachwiałam się i poleciałam na Liama.
-Jesteś cała?-spytał. Pokiwałam głową.Rozejrzałam się. Nikogo już nie było oprócz naszej szóstki.-A mi się wydaje, że miałem rację. Ktoś czegoś ci dosypał.
-Kiedy?-zaciekawił się Hazza.
-Jak już mieliśmy schodzić ze sceny ktoś kręcił się koło naszego stolika i coś wsypywał do szklanki Pauline. Gdy zeszliśmy już go nie było.-Liam spojrzał na mnie, a ja...Spałam. Już odpłynęłam.
-Wiecie, że to mogą być dragi?-powiedział Zayn.
-I tylko jeden mógł je mieć, ktoś kto chce jej zaszkodzić.-dopowiedział Niall.
-James.-odpowiedzieli razem Liam i Harry. Liam podniósł mnie i posadził na kolanach podczas jazdy. Potem położył do łóżka. Nawet mnie przebrał w coś wygodniejszego niż sukienka i szpilki. Nie obudziłam się. Spałam twardo. Jak nigdy, a przecież jeszcze za miesiąc do szkoły. Liam zapisał się z chłopakami do klasy, gdzie będziemy wszyscy razem, szafki obok siebie. To było coś; Z nim to było, ale w szkole będę może równie bezpieczna jak przy Liam'ie. Z dala od Jamesa...

Rozdział 18

-Wiem. Też Cię kocham. Nic tego nie zmieni.Nigdy nikt nas nie rozłączy.Nigdy.- przytuliłam go mocno.
-Zaśpiewamy?-chciałam odmówić, ale zrobił taką słodką minkę niewiniątka, że nie sposób było mu odmówić.
-Dobra.-powiedziałam.
Wziął gitarę i zaczął nucić What Makes You Beautiful. Śpiewałam głośno razem z nim. Byliśmy radośni jak nigdy. Od pożaru minęło zaledwie kilka godzin. A byłam mimo to szczęśliwa. Po naszej piosence ziewnęłam.
-Może się położysz?-powiedział. Kiwnęłam zaspana głową. Położył się koło mnie i przytulił. Od jego ciała biła zaskakująca fala ciepła. To było przyjemne uczucie być bezpieczną. Nareszcie bezpieczną. Zasnęłam. Obudziłam się o 9. Liama nie było obok. Po chwili stanął w drzwiach z tacą w dłoniach.
-Głodna?-spytał kusząco.
-Być może.-odpowiedziałam i siadłam na łóżku. Zjadłam przepyszne tosty, kilka naleśników, wypiłam herbatę.
-Dziękuje.Było przepyszne.-pocałowałam go delikatnie i poszłam odnieść tacę. Gdy wróciłam Liam stanął i trzymał w dłoni moją czarną sukienkę, która wyjął z szafy.
-Idziemy na zakupy?Jutro są moje urodziny, zapomniałaś. -zaśmiał się.
-Oczywiście, że nie zapomniałam. Jak mogłabym zapomnieć?-szturchnęłam go lekko i wzięłam od niego sukienkę. Zapiął mi suwak z tyłu. Wzięłam swoje czarne szpileczki i chwyciłam jego dłoń. Zawołaliśmy resztę i pojechaliśmy na zakupy. Zapowiadała się niezła zabawa.
***

Przeglądałam różne sukienki. Wtedy w oko wpadła mi jedna. Czarno-różowa sukienka. Dół miała w kształcie bombki, a w pasie była do tego duża, kremowa kokarda.
-Przymierz ją.-szepnął Liam do mojego ucha.-Będziesz wyglądała cudownie.
-Jeśli ty tak uważasz, to tak zrobię. -odwróciłam się na pięcie i weszłam do przymierzalni. Po drodze wzięłam jeszcze różowo-kremowe buty na obcasie. Gdy wyszłam Liama zamurowało.
-Wyglądasz...Przepięknie. - podeszłam do lustra i obróciłam się w koło by zobaczyć sama siebie.
-Biorę ją. -powiedziałam na głos.-A ty co masz?-zwróciłam się do Liama. Pokazał mi czarne rurki i białą koszulę.-Będziesz świetnie wyglądał.-zapewniłam.
Zapłaciliśmy i wróciliśmy już wszyscy z torbami. Potem zamówiliśmy salę na imprezę urodzinową Liama, udekorowaliśmy, zamówiliśmy jedzenie, napoje i alkohol. Byliśmy wyczerpani, a Harry ze zmęczenia ledwo chodził. Parsknęłam śmiechem. Odwrócił się do mnie.
-To takie śmieszne?-spytał kpiąco
-No jasne. Nawet nie wiesz jak. -wziął poduszkę i rzucił we mnie jednak ja schyliłam się i chybił. Chwyciłam ją i zamiast niego trafiłam niechcący w Zayn'a, który oglądał telewizję. Wystraszył się, gdy poduszka trafiła go prosto w tył głowy. Odwrócił się.
-Które z was?-spojrzał po mnie i Hazzie. Harry pokazał palcem na mnie. Swoją miną powiedziałam:Wielkie Dzięki. -Widzę, że humor dziś dopisuje, a zwłaszcza tobie Harry.- rzucił w niego poduszką i poszedł spać do pokoju. Harry pokazując swoją minę bardzo się zdziwił widząc, że uszło mi to na sucho, a on oberwał. Zaczęłam się głośno śmiać. Liam również nie powstrzymywał się od śmiechu. Harry oburzony poszedł spać. My z Liam'em również. Szykowała się impreza, której nie wolno było przegapić.

Rozdział 17

Obudziłam się...ja wiem?Bolała mnie strasznie głowa. Dotknęłam palcami skroni i pomasowałam. Przeszło, chociaż trochę. Wstałam i spojrzałam na zegarek 9:00.
Rozejrzałam się po pokoju za ciuchami. Wzięłam swoje błękitne rurki do tego siwą bluzę,trampki i zeszłam na dół do salonu. Byli wszyscy i oglądali jakiś film akcji. Chrząknęłam głośno, a mój kochany Liam spojrzał na mnie od razu.
-Gotowa na zakupy?-spytał, a ja energicznie potrząchnęłam głową. Louis wstał, a zanim Zayn,Niall i Hazza i dopiero wtedy spojrzałam, że obok Hazzy stoi moja kochana przyjaciółka Eve. Przywitałyśmy się i podeszłam do Liama. Chwyciłam jego dłoń i trzymając się za ręce jako pierwsi wyszliśmy z domu. Harry zamknął drzwi. Spacerem ruszyliśmy w stronę centrum handlowego. Przy wejściu zaatakowali nas fani. Słyszeliśmy tylko krzyki, nawet do mnie:"ZAŚPIEWAJCIE!". Spojrzałam na chłopców. Wzruszyli ramionami. Wzięliśmy skądś mikrofony, a Niall gitarę. Z ust popłynęła nasza nowa piosenka. Fanki zaczęły wzdychać jak Liam i Harry śpiewali swoją zwrotkę. Zaczynałam robić się zazdrosna, jednak śpiewałam dalej. Odsapnęliśmy. Nareszcie. Poszliśmy do pierwszego lepszego sklepu. Rozglądałam się za bluzkami, spodniami, butami...Za wszystkim. Liam też nic nie znalazł dla siebie. Reszta też nie. Niektórzy zaczęli szybko wychodzić z budynku, był straszny tłok. Po kilku minutach słyszeliśmy dźwięk syreny:"Uwaga, niebezpieczeństwo!Proszę o wycofanie się z budynku". Powtarzała. Rozejrzałam się za Liam'em i resztą. Nigdzie ich nie było, a wokół mnie była kupa dymu. Zaczęłam lekko kaszleć. Próbowałam ruszyć w stronę wyjścia nic nie widziałam, oprócz tej smugi dymu. Prawie wręcz się czołgałam. Usłyszałam czyjeś wołanie
-Pauline!Paulinee!-krzyczał głos. Jednak ja już nic nie widziałam.-Tu jest!
Wiedziałam, że ktoś mnie podnosi. Jakieś dwie osoby, sądząc po dwóch głosach. Nieśli mnie na jakieś desce. Było mi nie wygodnie, serio. Byliśmy na powietrzu wiedziałam, że to nie Liam mnie niósł. Dlatego, że on wołał moje imię dalej ode mnie.
-Zostawcie mnie, to moja ukochana!Odczep się koleś!-był zdenerwowany. Jednak na swoim ciele po chwili poczułam jego ciepłe, delikatnie dłonie. Machałam głową w różne strony.-Będzie dobrze.-szeptał.  Wszystko mnie piekło, ale dotyk Liama działał na mnie uspokajająco. Ktoś, nie to nie był Liam. Ktoś wcierał we mnie jakieś kremy.Na dłonie, na twarz, na nogi. Zelżało trochę. Otworzyłam lekko powieki. Wszystko miałam zamazane. Jednak po chwili widziałam Liama i ratowników medycznych. Jasne. Już wszystko wiem. Doszło do pożaru, a ja nie zdążyłam się wycofać, pomyślałam. Wiedziałam również, że lekarz mnie zbadał i w ogóle, mogłam wracać do domu. Ale niestety nie na własnych nogach. Na początku niósł mnie Liam. Miałam przymrużone oczy.  Spoglądał na mnie, ale najwięcej czasu patrzył na drogę. Posadził mnie delikatnie na tylnym siedzeniu czerwonego porshe i Harry wsiadł za kierownicę. Całą szóstką ruszyliśmy do domu. I po zakupach, pomyślałam. Liam wniósł mnie do domu i położył na łóżku w swoim pokoju. Po godzinie otworzyłam oczy. Widziałam Liama. Był zatroskany...Smutny...Na mój widok widziałam w jego oczach ulgę, błysk nadziei. Wstałam i pocałowałam go.
-Dziękuje. - szepnęłam.-Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Nie wiem. Ale jedno jest pewne. Kocham Cię.

Rozdział 16

Oglądaliśmy już końcówkę filmu jednak ja byłam wtulona w Liama. Moje powieki  opadły. Odpłynęłam i zaczęłam śnić. Sen był piękny. Morze.Ja, Liam, reszta zespołu. Teledysk. Nic nie jest piękne, pomyślałam.  Czułam jak ktoś mnie podnosi i niesie. Nie widziałam gdzie, ani kto mnie niósł. Po zapachu i dotyku wiedziałam, że to Liam. Położył mnie delikatnie na łóżku i położył obok mnie.  Objął mnie swym ramieniem i zasnął. Za niecałe kilka godzin mieliśmy nakręcać teledysk do piosenki. Może być fajna zabawa, pomyślałam przez sen. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nadszedł ranek. Ktoś szturchnął mnie po ramieniu. Niechętnie otworzyłam oczy. Słońce jasno świeciło prosto w oczy. Zamrugałam kilka razy. Potem w słońcu pojawił się Liam i wyciągnął ku mnie dłoń. Chwyciłam ją bez namysłu. Przytulił mnie i objął delikatnie w pasie.
-Gotowa na nakręcenie teledysku?-szepnął.
-Jeśli ty jesteś gotowy, to ja też.
-Kręcimy na plaży, pamiętaj o tym.-uśmiechnął się szeroko.
-Niech zgadnę...Muszę zakładać strój, mimo że nie chcę?-powiedziałam.
-Dla mnie?-zrobił duże, słodkie oczy.
-Dla ciebie wszystko.-podeszłam do szuflady i chwyciłam czerwony strój. -Zaraz wrócę.-szepnęłam i zniknęłam w drzwiach łazienki. Założyłam strój tylko nie zawiązałam górnej części, bo nie widziałam nawet co mam wiązać.
-Liam!-zawołałam-Pomożesz mi ze strojem?-po chwili wszedł do łazienki. Podszedł i zawiązał mi solidnie górną część stroju. Nie za mocno, nie za luźno w sam raz. Pocałował mnie w szyję. Wywołało to u mnie przyjemne dreszcze, więc odwróciłam się i pocałowałam go.
-Takie rzeczy na później, niestety. Spóźnimy się, a tego nie chcemy, prawda?-spytałam, a on skinął głową. Chłopcy, a dokładnie Harry wziął wspólne czerwone porshe i pojechaliśmy na plażę. Ekipa już na nas czekała do nakręcenia teledysku. Wykonywaliśmy polecenia scenarzysty:Siedliśmy na skałach i zaczęliśmy śpiewać. Potem przechadzaliśmy się po brzegu śpiewając refren. Koniec był jednak najwspanialszy. Razem z Liam'em mieliśmy stanąć do pasa w wodzie cali mokrzy, spojrzeć sobie w oczy i pocałować. To było tak jak w moim śnie. W moim marzeniu. Teraz to na pewno każdy już wie, że jesteśmy parą, ale nie przeszkadzało mi to. Ważne, że byliśmy razem. Potem była sesja. Robiono na zdjęcia grupowe, oddzielnie i parami. Jednak mnie zawsze stawiano z Liam'em, co mnie bardzo cieszyło. Scenarzysta podziękował nam za współpracę i mogliśmy  wrócić do domu. Zmęczeni rzuciliśmy się na kanapę. Harry pognał do kuchni po jakieś sycące przekąski. I przyniósł:kanapki, trochę cukierków, i hot dogi. Zjedliśmy i obejrzeliśmy film. Tym razem komedię, Nie chciałam marnować czasu na spanie, skoro obok miałam najcudowniejszego chłopaka. Bałam się, że mogę go stracić. Po seansie poszliśmy do pokoi. Jednak tym razem razem z Liam'em poszliśmy do mojego. Chwycił aparat. Zrobił nam cudowne zdjęcia razem. Zrobiłam mu też kilka fotek osobno. Wziął laptopa i razem wrzuciliśmy je na Twittera. Po godzinie było tysiące wyświetleń. Odłożył laptopa i pocałował mnie namiętnie. Odwzajemniłam jego pocałunek. Wziął gitarę i zaśpiewał mi Gotta Be you, a potem razem zaśpiewaliśmy piosenkę wspólną z niedawnego koncertu. Nic więcej nie było nam potrzebne na razie do szczęścia.
-Jutro idziemy na zakupy. -oznajmił. Skinęłam głową i poszliśmy spać. Nie mogłam się doczekać kolejnego dnia.

Rozdział 15

Obudziłem się i ubrałem w swój luźny strój:czarne dresy z czerwonymi paskami bo bokach, luźny szary T-shirt oraz czarne adidasy. Poszedłem gotowy do Pauline, by móc pomóc jej się ubrać. Miała na sobie tylko bieliznę, ale nie przeszkadzało mi to. Pomogłem założyć jej bluzę, którą dostała od Zayn'a na urodziny, siwe dresy i duże, sportowe buty Nike'a. Wyglądała uroczo. Pomogłem spakować jej rzeczy do torby. Objęła mnie jedną ręką za szyję. Wziąłem swoją i jej torbę w lewą rękę, a drugą chwyciłem ją w pasie. Szliśmy długim, szerokim szpitalnym korytarzem mijając sale pacjentów. Pożegnaliśmy lekarza prowadzącego, który nas operował i wyszliśmy. Pauline westchnęła. Cieszyła się życiem, tak jak ja. Przyjemne uczucie po dwóch tygodniach wyjść na zewnątrz i oddychać świeżym powietrzem. Na nas czekało czerwone porshe Hazzy i naszej reszty. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Pauline. Torby wrzuciłem do bagażnika i siadłem obok niej. Ruszyliśmy. Jechaliśmy leśną ścieżką.  Pauline muskała palcami niektóre drzewa podczas jazdy. Spojrzeliśmy w błękitne niebo. Zatrzymaliśmy się przed domem. Wziąłem nasze torby postawiłem przed drzwiami i wróciłem po ukochaną.  Otworzyliśmy drzwi Zayn Louis i Niall wyskoczyli rzucając na wszystkich serpentyny i te inne. Nad salonem widniała dekoracja z napisem:"Witajcie z Powrotem w Domu!". Byliśmy zaskoczeni. Owszem spodziewaliśmy się przyjęcia, ale nie takiego. Myśleliśmy, że coś obejrzymy, jacyś znajomi, ale to było w stu procentach lepsze. 
-Zagramy w butelkę. -powiedział Louis. Więc siedliśmy w okręgu. Ja obok Pauline i Zayn'a. Niall przyniósł butelkę. Położył ją w środku. Zadecydowaliśmy, że Pauline zakręci pierwsza. Wypadło na Zayn'a.
-Pytanie czy zadanie?-spytała.,
-Zadanie. -zdziwiłem się. Zawsze brał pytanie, a tu nagle zadanie?
-Więc...-zastanowiła się. - Wypij colę w butelce w 30 sekund oj jej otwarcia przy nas. - Zayn poleciał do kuchni. Po chwili wrócił z butelką coli i otworzył ją. Wypił i minęło 25 sekund. Siadł z powrotem i zakręcił. Wypadło na mnie.
-Zadanie.-odpowiedziałem.
-Stań na rękach.- moje ulubione zadanie, pomyślałem. Stanąłem na dużej powierzchni i stanąłem na rękach. Pauline była zachwycona.  Znów stanąłem na nogach. Zakręciłem butelką wypadło na Niall'a.
-Pytanie.- powiedział.
-Kogo lubisz zaraz po mnie z zespołu?
-Hazzę. - odpowiedział po chwili namysłu.
Graliśmy i graliśmy. Po skończonej zabawie obejrzeliśmy znów jakiś horror. Lubiłem je dlatego, że przy mnie Pauline czuła się bezpieczna kiedy się czegoś bała...

Rozdział 14

Z perspektywy Liama
-------------------------------------------------

Patrzyła na mnie swymi niebieskimi oczami. Wszedłem do sali i na krześle stojącym obok siadłem obok niej. Chwyciłem delikatnie jej dłoń. Nie spuszczała ze mnie wzroku jakbym miał zaraz odejść.
-Słyszałam jak do mnie mówiłeś:"Że muszę żyć.Dla ciebie."-uśmiechnęła się lekko pokazując swoje dołeczki w policzkach. -Kocham Cię. I nigdy to się nie zmieni.
-Ja też Ciebie kocham. -uśmiechnąłem się do niej. Wszedł Harry z jakąś gazetą.
-Już wszyscy wiedzą.- podał mi gazetę. Na nagłówku napisano:


Liam Payne i jego tajemnicza dziewczyna, która dotąd się ukrywała.


Z naszych źródeł wynika iż Liam Payne z zespołu One Direction ma dziewczynę. Przekonaliśmy się o tym na ostatnim koncercie w Londynie, gdy dziewczyna zaśpiewała z chłopakami piosenkę, a na końcu razem z Liam'em przytulili się. Owa szczęściara ma na imię Pauline Collins. Niestety z nocy na 17, a 18 lipca ktoś włamał się do ich domu i zostali postrzeleni. Reszta zespołu była załamana. Czy chodzi o coś więcej? 


-Szybko Cię odkryli.-uśmiechnął się Zayn, który wszedł za Harrym.
-Jutro wychodzisz-powiedział Louis. - Zrobimy małe przyjęcie na wasz powrót.
-Aż tak długo nas nie było?-zapytała Pauline.
-Was nie było prawie 2 tygodnie!-zaśmiał się Hazza.
-To faktycznie długo spałem.-zażartowałem. Pauline mocniej ścisnęła moją dłoń. Siedziałem ponad godzinę w jej sali, aż zasnęła. Wtedy i ja położyłem się spać i niecierpliwie czekałem na powrót do domu.

13

Liam obudził się. Brzuch bolał go, ale nie zważając na ból wstał. Przysiadł na łóżku i spojrzał na zegarek. Była dopiero 10 rano.
-Pierwszy raz mam okazję porządnie się wyspać. Idę spać. -wrócił z powrotem do łóżka. Zamknął oczy. Śnił o Pauline. Jak jest zdrowa i są na polanie. Biegali, śmiali się. Jak spacerowali po brzegu mola. Jak stali na mostku i trzymali się za ręce. Wydawało się to takie realistyczne, że się zbudził. Przetarł oczy i znów spojrzał na zegarek, który wskazywał godzinę 15.
-To ja aż tak długo spałem?-zastanowił się. Wstał. Postanowił pójść odwiedzić Pauline. Podchodził do recepcjonistki.
-Przepraszam bardzo, że przeszkadzam, ale w którym pokoju leży Pauline Collins?
-Collins... Collins...-powtarzała.-A tak pokój 714. -ruszył. Miał wchodzić do sali, lecz zaczęło pykać urządzenie, które świadczyło o tym, że serce Pauline przestało bić. Harry powstrzymał go.
-Zostaw to lekarzom. -widział w jego oczach smutek.  Wbiegł lekarz prowadzący jeden jakiś inny i pielęgniarka.
-Reanimujemy!Siostro!-krzyczał lekarz.  Siostra dała mu jakieś urządzanie, które wziął do dwóch rąk, pocierał o siebie i położył na klatce piersiowej dziewczyny. Po oczach Liama na policzku spłynęło kilka lśniących łez. Zayn poklepał go po ramieniu.
-Liam, ona przeżyje. - pocieszał go.
-Tego może nie przeżyć, ale musi. To od niej zależy moje życie.-odpowiedział Liam. Usłyszał pikanie urządzenia. Jej serce zaczęło bić. Był znów radosny. Ona cudem uniknęła śmierci.
-Siostro wybudzamy ją ze śpiączki.-powiedział lekarz.-Im dłużej to trwa tym szybciej ją tracimy. Lekarka wstrzyknęła jej jakiś zastrzyk. Głowa Pauline poruszyła się po czym delikatnie, ale bardzo powoli otworzyła oczy. Lekarze zapytali się jej jak się czuje. A za szybą pierwszą osobę jaką zobaczyła, był to Liam :)))

12

Za pozwoleniem chłopcy weszli do sali Liama. Harry usiadł. Liam zaczął się wiercić po czym powoli zaczął otwierać oczy. Dokładnie rozejrzał się po pokoju.Wiedział, że jest w szpitalu w prywatnej sali.
-Co się stało?-spytał.
-Nie pamiętasz?-powiedział Harry.-James postrzelił ciebie. - Wtedy przed oczami zaczęły wirować mu tysiące obrazów. Przypomniał sobie. James wpada do kuchni, wchodzi Pauline, jak kula postrzeliła ją, gdy James celował w niego, pamiętał jej krew na swoich dłoniach, a także to, że jemu też się to zdarzyło.
-Gdzie jest Pauline?-spytał słabym, ale pewnym głosem.
-Jakby ci to powiedzieć...-zająknął się Harry.
-Co z Pauline?-spróbował wstać, ale Zayn go powstrzymał.
-Nie ma mowy, stary.Jesteś świeżo po operacji. Nigdzie nie pójdziesz.
-Powiem mu.- Niall podszedł do przyjaciela. -Pamiętasz wszystko?-spytał, a on kiwnął głową.-Więc tak Pauline żyje, ale jest w śpiączce iż kula trafiła w okolicach serca.-powiedział delikatnie. Liam opadł na poduszkę. Wiedział, że może ją stracić. Jego życie zaczęło się rozpadać. Ale wiedział również, że nie pozwoli jej odejść, bo ją kocha.
-Kiedy może się wybudzić? -spytał.
-Nie wiadomo. -odpowiedział Lou.Do sali wszedł lekarz. Zbadał Liama.
-Już dzisiaj możesz wstawać, ale powoli. Nie może dojść do otwarcia rany. Panie Styles może pozwolić na chwilę?Chciałbym porozmawiać o stanie pacjenta. -Lekarz spojrzał na Harry'ego i Hazza poszedł za nim.
-O co chodzi?
-Chodzi o dziewczynę.Jej stan pogarsza się jeśli nie przeżyje 48 godzin stracimy ją. -Harry wrócił do sali. Robił minę dobrą do złej gry. Nikt się nie połapał.
-I co? -Liam spytał Hazzę.
-Wszystko okej. Lekarz powiedział, że szybko wracasz do zdrowia. Jeśli dalej tak pójdzie do do jutra Cię wypiszą.- Liam uśmiechnął się.
-Zdrzemnę się, a jak wstanę odwiedzę Pauline. -powiedział na głos.
-Okej. -Chłopcy wyszli.

11

Liam otworzył oczy i znów je zamknął. Otworzył je na dłużej i spojrzał na bok. Zobaczył Pauline, a obok niej trójkę lekarzy.
-Nie zostawiaj mnie.-szepnął. Wokół niego pojawiło się trzech innych zamknął oczy.
-Bierzemy ich do szpitala!Szybko!Dziewczyna w stanie krytycznym, nie możemy jej stracić! - wołała lekarka o długich czarnych włosach i okularach. Odpłynął. Karetka jechała na sygnale najszybciej jak mogła. Gwałtownie, ale bezpiecznie zatrzymała się. Wynieśli ich. Dwie pielęgniarki podbiegły, a za nimi dwójka lekarzy.
-Co z nimi?-spytał lekarz o delikatnym zaroście i pogodnej twarzy.
-Chłopak rana postrzałowa brzucha, kula tkwi w środku był przytomny, ale stracił przytomność nim go wnieśliśmy. -odpowiedziała lekarka.
-A co z dziewczyną?- spytał drugi lekarz o czarnych włosach lekko falowanych i również delikatnym zaroście.
-Z dziewczyną gorzej. Rana postrzałowa w okolicach serca. Nieprzytomna, niskie ciśnienie. -Lekarka ledwo oddychała.
-Siostro proszę zająć szybko dwie sale operacyjne.-jedna pielęgniarka pobiegła pędem. -Pani Rimo niech pani ściągnie lekarz w tym pana Zyberta, Starską, Consalidę, Zapałę i innych. Jak najszybciej.-Pobiegła. -Poczekamy na sali operacyjnej.-Lekarz o długich czarnych włosach pognał z lekarzami na salę. Pojawili się chłopcy. Harry wysiadł z czerwonego porshe  i ruszył. Za nim pognała reszta. Czekali w poczekalni. Operacje trwały po dwie godziny. Wyszedł lekarz.
-Co z nimi?-Powiedział Hazza z przejęciem. Za nim stanęli chłopcy.
-Operacje się udały. Stan chłopaka jest stabilny do jutra powinien się wybudzić.
-A co z Pauline?-zapytał Zayn.
-Z dziewczyną gorzej. Jej stan jest krytyczny. Wyjęliśmy kulę, ale straciła dużo krwi. Będziemy musieli wprowadzić ją w śpiączkę, z której nie wiadomo, czy się wybudzi.-Lekarz odszedł.
-Jeśli stracimy Pauline to stracimy Liam'a. Będzie załamany jak ona umrze. -powiedział Louis z skruchą.
-To nie może się tak skończyć. -powiedział Harry z spuszczoną głową.-Nie. Ona nie umrze. Nie może.
-Harry. Wiem, że się denerwujesz, ale potrzebujemy cierpliwości, a ona czasu. Przede wszystkim.-Niall poklepał go po ramieniu.
-Gadasz jak Liam. -powiedział Louis.
-Widać żeśmy przyjaciele, ale teraz brakuje mi go. Boli mnie to, że teraz on leży bezwładnie na tym łóżku, a Pauline?Sami wiecie, że on i Harry kochają się w niej. A śmierć jednego z nich zwłaszcza niej doprowadzi nas do załamania. Wszyscy ją lubimy i nie możemy pozwolić, by tak się to skończyło.-Niall westchnął. Usiedli i czekali na obudzenie się Liama...