Siedziałam teraz przed telewizorem, oglądałam jakiś serial. Myślałam o (I.T.CH).Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Dzwonił właśnie mój ukochany.Odebrałam.
-Cześć skarbie.-powiedziałam do słuchawki.
-(T.I) z nami koniec.-powiedział.
-Co?Ale...ale czemu?-powiedziałaś już pociągając nosem.
-Nic nie mów. Z nami koniec.-I rozłączył się. Zaczęłaś płakać. Siadłaś z telefonem w ręku z powrotem na kanapę. Napisałam sms'a do swojego najlepszego przyjaciela.Harry'ego. Przybył do mnie po paru minutach.Opowiedziałam mu wszystko.
-Jak on mógł zerwać z tobą przez telefon?Dupek z niego i tyle!-powiedział zły.Nie dziwiłam mu się.
-Zaczekaj. Zaraz wrócę idę do łazienki.-powiedziałam jeszcze płacząc. Podążyłam schodami na górę i zamknęłam drzwi. Spojrzałam w lusterko. Oczy miałam zaszklone i podpuchnięte od płaczu.-Jak ja mogę go opłakiwać?-szepnęłam sama sobie. Otworzyłam szufladę i wyjęłam nową żyletkę. Sprawie otworzyłam i wyjęłam ją z opakowania.Siadłam na podłodze i wyciągnęłam prawą rękę. Przejechałam żyletką. Z początku nic nie było, ale po chwili przecięłam największą żyłę no i tętnice. Zaczęłam poważnie krwawić. To samo zrobiłam to samo z drugą dłonią.Teraz moje powieki powoli, ale powoli zamykały się. Usłyszałam kroki na schodach. Drzwi od łazienki otworzyły się.Ujrzałam jeszcze w nich Harry'ego.Klęknął przy mnie.
-(T.I) Coś ty zrobiła?-powiedział i zaczął szybko przewracać rzeczy w szufladzie szukając bandaży. Wyjął dwa i obandażował mi dłonie. Wyjął telefon i zadzwonił po karetkę. Pogotowie zabrało nas na sygnale.Mnie i Harry'ego, który kurczowo trzymał mnie za rękę. Leżałam na oddziale, a gdy obudziłam się on był.
-Dlaczego mnie uratowałeś?-szepnęłam.
-Bo Cię Kocham. I zdałem sobie z tego sprawę.-Ucieszyłam się, bo wiedziałam, zę on nigdy nie zrobiłby mi krzywdy.To on był moim ideałem...
Po miesiącu, gdy wyszłam ze szpitala rozmawiałam z Harrym dlaczego nic mi nie mówił. A po roku byliśmy małżeństwem.Teraz byłam szczęśliwa
-Cześć skarbie.-powiedziałam do słuchawki.
-(T.I) z nami koniec.-powiedział.
-Co?Ale...ale czemu?-powiedziałaś już pociągając nosem.
-Nic nie mów. Z nami koniec.-I rozłączył się. Zaczęłaś płakać. Siadłaś z telefonem w ręku z powrotem na kanapę. Napisałam sms'a do swojego najlepszego przyjaciela.Harry'ego. Przybył do mnie po paru minutach.Opowiedziałam mu wszystko.
-Jak on mógł zerwać z tobą przez telefon?Dupek z niego i tyle!-powiedział zły.Nie dziwiłam mu się.
-Zaczekaj. Zaraz wrócę idę do łazienki.-powiedziałam jeszcze płacząc. Podążyłam schodami na górę i zamknęłam drzwi. Spojrzałam w lusterko. Oczy miałam zaszklone i podpuchnięte od płaczu.-Jak ja mogę go opłakiwać?-szepnęłam sama sobie. Otworzyłam szufladę i wyjęłam nową żyletkę. Sprawie otworzyłam i wyjęłam ją z opakowania.Siadłam na podłodze i wyciągnęłam prawą rękę. Przejechałam żyletką. Z początku nic nie było, ale po chwili przecięłam największą żyłę no i tętnice. Zaczęłam poważnie krwawić. To samo zrobiłam to samo z drugą dłonią.Teraz moje powieki powoli, ale powoli zamykały się. Usłyszałam kroki na schodach. Drzwi od łazienki otworzyły się.Ujrzałam jeszcze w nich Harry'ego.Klęknął przy mnie.
-(T.I) Coś ty zrobiła?-powiedział i zaczął szybko przewracać rzeczy w szufladzie szukając bandaży. Wyjął dwa i obandażował mi dłonie. Wyjął telefon i zadzwonił po karetkę. Pogotowie zabrało nas na sygnale.Mnie i Harry'ego, który kurczowo trzymał mnie za rękę. Leżałam na oddziale, a gdy obudziłam się on był.
-Dlaczego mnie uratowałeś?-szepnęłam.
-Bo Cię Kocham. I zdałem sobie z tego sprawę.-Ucieszyłam się, bo wiedziałam, zę on nigdy nie zrobiłby mi krzywdy.To on był moim ideałem...
Po miesiącu, gdy wyszłam ze szpitala rozmawiałam z Harrym dlaczego nic mi nie mówił. A po roku byliśmy małżeństwem.Teraz byłam szczęśliwa
Ale piękny imagin masz talent <3
OdpowiedzUsuń