poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Strasznie was przepraszam, ale ostatnio mam takie problemy z przyjaciółką. W ogóle wszystko się jebie i nie mam głowy do bloga. Próbuję to wszystko ogarnąć. Moje imaginy mogą być trochę przygnębiające więc z góry przepraszam:((
Nie jest to mój imagin, ale po prostu nie mam głowy na to.
Jest to jej imagin : @MyHeroHarreh - http://wersonowo.blogspot.com/
________________________________
Kiedy widzę cię z nią na ulicy, moje serce krwawi. Przytulacie się, całujecie, uśmiechacie w stronę twoich fanów. Ja stoję z boku, mogę się tylko tobie przyglądać. Dlaczego? Już nie należysz do mnie. Od momentu, kiedy stwierdziłeś, że nie warto ciągnąć naszej znajomości, już się nie odezwałeś. Nie wiedziałeś jak bardzo mnie w tym momencie zraniłeś. Pamiętasz, co sobie obiecywaliśmy? "Nasza znajomość się nie skończy, póki nie zobaczymy siebie na żywo". Puste, nic nie warte słowa. Wolałeś ją, ona była pod ręką, zawsze przy tobie. Ale czy dobrze wybrałeś? Nie wiem i zapewne gapiąc się na ciebie niczego się nie dowiem. Chciałam, żebyś mnie zauważył, moje łzy spływające na policzkach. Na prawdę byłam w tobie zakochana, ale widać, ty we mnie nie.
Starałam się przejść bokiem, żeby nie musiał na mnie patrzeć. Wtedy wyciągnął komórkę, jego dziewczyna poszła porozmawiać z koleżanką, którą zauważyła. Byłam ciekawa ruchu Louisa, ale to, co w tej chwili zrobił przerosło moje wszystkie oczekiwania. Poczułam wibracje telefonu w tylnej kieszeni jeansów. Wyjęłam go i spojrzałam na ekran. Połączenie przychodzące od niego. Czyżby mnie zauważył? Przyjrzałam mu się, ale on jak gdyby nigdy nic z telefonem przy uchu rozmawiał z fanami. Zastanawiałam się, czy odebrać, ale mój palec sam za mnie zadecydował.
- Nie chce z tobą rozmawiać, nie chce cię widzieć, nie chce cię słuchać - powiedziałam na wdechu do telefonu, zanim chłopak zdążył się odezwać.
- Daj mi szanse na wyjaśnienie wszystkiego, proszę...
- Miałeś już kiedyś na to czas.
- Proszę spotkajmy się.
- Teraz, gdy twoja dziewczyna odeszła gdzieś na chwilę?
- Skąd wiesz, że Eleanor przy mnie nie ma? - zdziwił się.
- Widzę cię. Stoję niedaleko - wzięłam głęboki oddech - Nie dzwoń już do mnie. Pamiętasz? Gdy zobaczymy się na żywo, możemy urwać kontakt. Widzę cię, więc teraz powinieneś o mnie zapomnieć.
- Ale ja cię nie widzę, chociaż bardzo chcę - nerwowo rozglądał się wokół siebie - Gdzie jesteś?
- Nie poznasz mnie, za bardzo się przez ciebie zmieniłam. Już nie jestem tą samą, starą dziewczyną, której pisałeś wszystko co leży ci na sercu.
- Dla mnie zawsze będziesz taka sama. Proszę, pokaż się, pragnę tego odkąd się poznaliśmy.
- Ile to już lat? Chyba trzy. A ty? Wolałeś spędzać czas z nią niż ze mną. Przepraszam, ale to nie ma sensu.
- Nie kocham jej - odpowiedział cicho.
- Słucham?
- Nie kocham jej - powiedział pewniej.
- Czemu ja ci nie wierzę? - westchnęłam.
- Ona jest... bardzo podobna do ciebie. Z charakteru. Dlatego z nią jestem.
- Boje się ponownie ci zaufać.
- Chce cię tylko zobaczyć, przytulić, proszę. Skoro mnie widzisz, to idź za mną. Dojdę do mojego mieszkania, pogadamy spokojnie.
- Nie wiem, czy mogę.... - zawahałam się.
- Proszę.
- Dobrze.
Chłopak się rozłączył, schował telefon do kieszeni. To samo zrobiłam ja i już po chwili starałam się nie stracić go z oczu. Pamiętam, że mówił mi gdzie mieszka. Mówiliśmy sobie wszystko. On zwierzał mi się, że sława go przytłacza, a ja mu mówiłam o braku akceptacji ze strony rówieśników. On jako jedyny mnie rozumiał i akceptował wszystkie moje wady.
Przeciskałam się przez tłum, klnąc cicho pod nosem, dlaczego Bóg nie obdarzył mnie chociaż metrem siedemdziesiąt. Gdy w końcu chłopak wszedł w boczną uliczkę odetchnęłam z ulgą. Po chwili uświadomiłam sobie, że tutaj nie ma innych ludzi i nie mam jak się przed nim schować. Ale chłopak nie odwrócił się ani razu.
Po kilkunastu minutach doszliśmy do jego mieszkania. Chłopak, nadal nie spoglądając w moją stronę wszedł do niego, zostawiając lekko uchylone drzwi, czyżby dla mnie? Zapukałam cicho i weszłam do środka. Widziałam tylko zdjęcia niektórych miejsc w tym domu, więc nie orientowałam się gdzie jestem.W pewnym momencie z pokoju obok wyszedł on.
- Faktycznie się zmieniłaś - powiedział uśmiechnięty.
- Nie tylko z wyglądu - odparłaś oschle - O czym chciałeś pogadać? Widzisz mnie, czy teraz pozwolisz mi zniknąć? Dasz mi ponownie zamknąć się w sobie?
- Nie pozwolę ci odejść - wyszeptał, patrząc się w twoje oczy.
- Louis, to już dawno straciło sens, przepraszam - odpowiedziałaś, gdy poczułaś jak łzy spływają po twoich policzkach.
- Ale nadal o mnie pamiętałaś. Jeżeli by tak nie było, nie zwróciłabyś na mnie uwagi na ulicy, nie poszłabyś za mną, a przede wszystkim nie rozmawialibyśmy teraz w moim mieszkaniu.
- Zostawiłeś mnie, gdy najbardziej cię potrzebowałam...
- Nie byłem świadom tego, co robię. Byłem głupi, nie doceniałem wtedy takiego daru w moim życiu, jakim byłaś ty. Sława całkowicie mnie pochłonęła, a potem... Potem już bałem się odezwać. Po tym, co ci powiedziałem, myślałem, że mnie nienawidzisz.
- Nie potrafię cię nienawidzić - wyszeptałam - Mimo tego wszystkiego, nadal coś to ciebie czuje. I dlatego chce to zakończyć raz na zawsze.
- Daj mi szanse - odpowiedział szybko - Ostatnią. Obiecuje, że jej nie zmarnuje.
- Masz dziewczynę.
- Mówiłem ci, że nic do niej nie czuję. Za bardzo się od siebie różnimy.
- Porzucisz ją tak samo jak mnie?! - wykrzyczałam mu w twarz.
Nie zważając na krzyki Louisa wybiegłam prosto na zatłoczone ulice Londynu. Chciałam jak najszybciej wrócić do mojego mieszkania, zaszyć się w pokoju z głową zwróconą ku poduszce i wypłakać się w spokoju i samotności.

2 komentarze:

  1. Imagin nie należy do mnie, tylko do dziewczyny, z którą od niedawna współpracuję na blogu. :) x

    OdpowiedzUsuń